Wieża jest portalem, przez który, dzięki swym zdolnościom magicznym, uciekam do innego świata. Dowiaduje się, że byłam tam wyczekiwana przez elfy.
Mimo początkowej uldze, odkrywam, że nie mogę się wydostać z tajemniczej krainy.
W dodatku elfy żądają ode mnie poczęcia dziecka z ich królem.
Według przepowiedni bowiem to dziecko, dzięki genowi Lary, ma być potężną istotą władającą czasem i przestrzenią.
Chce za wszelką cenę wrócić, do swoich przyjaciół. Nie mam wyjścia, muszę się zgodzić, lecz mimo wielokrotnych prób król nie jest w stanie „dopełnić” aktu.
Umiera. Po jego śmierci uciekam , wraz ze swoją wierną klaczą "Kelpie", przy pomocy jednorożca, którego uratowałam niegdyś na pustyni Korath. Okazuje się, że również posiadam potężną moc, która pozwala mi podróżować przez czasy i światy. Wystarczy koncentracja, potem błysk i ciemność.
Trafiam do czasów gdzie żyła czarodziejka zwana łokietkiem (" Czas jest jak wąż Uraboros, który chwycił żębami własny ogon. W każdym momencie kryje się wiecznosć - powiedziała NIMUE...") ,
potem na jakieś wysypisko, okropnie i śmierdzące, gdzie było pełno ludzkich czasek, potem do jakiegoś miasta pogrożonego w chaosie i ogniu.
Byłam też, u jakiegoś naukowca, czy też alchemika.

("
Dobry wieczór - pozdrowiła grzecznie... - Przepraszam jeżli nie w porę. Czy można wiedzieć, co to za miejsce. Jaki to czas?
- Miejsce - powtórzyła cierpliwie i wyrażnie dziewczyna. - Czas.
- Ehe... Tego...Bee...
Koń zaparskał. Dziewczyna westchneła.
- Cóż pewnie znowu źle trafiłam. Złe miejsce, zły czas!
Ale odpowiedz mi, człowieku! Chociażby jednym zrozumiałym słówkiem. Bo przecież nie mogłam znaleźć się w świecie,
w którym ludzie zapomnieli artykułowanej mowy!
- Eeeee.
- Jedno słówko
- Hee.
- A niech cię jasny szlag trafi, durny capie - powiedziała dziewczyna ( Ciri).

I znikła. Razem z koniem ) "

Potem trafiam na jakąś zmarzlinę. Lód, zima...mróz... Rozpaczliwie staram się trafić do swojego czasu i świata ścigana przez okrutnych Czerwonych Jeźdźców – elfich wojowników.
" Nie ten czas, nie ten świat. Przepraszam. ( ire lokke, ire tedd.Squaess`me )
O mały włos nie zostaję zgwałcona, przez Leśnego Dziadka . Kanibala ( W piwnicy,reszta półtuszki należała do dziecka), co potem spalam mu chatę i zacieram ślady.
W końcu dzięki czarodziejce z przyszłości, Nimue, trafiam do swojego świata.
Wprost do zamku Stygga, gdzie Vilgefortz więzi Yennefer.Chce mnie wykorzystać ( zaprowadza mnie do sojego laboratorium) i pobrać ode mnie krew , a bardziej z mojego łożyska. Ale ratuje mnie wampir regis
W tym samym czasie do kryjówki czarownika przybywa z odsieczą Geralt wraz z Milvą, Regisem, Cahirem i Angouleme.
W zamczysku znajduje się również Mój wróg, Bonhart.
Rozpoczyna się walka. Staje oko w oko ze swoim koszmarem, czyli zabójcą i pokonuję go.
W tym samym czasie Geralt i Yennefer walczą z Vilgefortzem i również udaje im się go pokonać.
Niestety reszta towarzyszy Geralta ginie {:cry }. W końcu jesteśmy razem, Ja, Geralt no i Yennefer.




Tymczasem na zamku Stygga pojawia się imperator Nilfgaardu, cesarz Emhyr var Emreis.
W rozmowie z cesarzem, Geralt odkrywa prawdziwą tożsamość imperatora. Okazuje się, że to Duny, ojciec Ciri.
Chce on zabrać mnie do Nilfgaardu i spłodzić ze mną dziecko. Jednakże dziewczyna nigdy nie ma poznać prawdy o swoim pokrewieństwie z cesarzem. Po rozmowie z Geraltem cesarz zrozumiał, że nie jest w stanie spłodzić dziecka z własną córką.
W trakcie rozmowy ze mną wyjawia mi prawdę, po czym zostawia mnie razem z Geraltem i Yennefer. Niedługo potem czarodziejka zabiera mnie do zamku Montecalvo,
gdzie zebrane tam czarodziejki, tworzące Lożę (coś na miarę Kapituły , jaka istniała przed przewrotem na wyspie Thanedd) uświadamiają mi, jaki jest mój los.
Jako nosicielka genu Lary, mam zostać wydana za mąż i jako posiadaczka magicznych zdolności umiejętnie kierować losami świata.
Zaprowadzić w nim pokój, stać się przeciwwagą dla Nilfgaardu.
Początkowe oburzenie Lwiątka ustępuje miejsca akceptacji.
Mam jednak warunek – chce się pożegnać z Geraltem.
Panie z Montecalvo pozwalają mi na to. I tak w towarzystwie Yennefer i Triss zmierzam do miasta Rivia, gdzie ma na mnie czekać wiedźmin.
W Rivii dochodzi do pogromu „nieludzi”.
Geralt, który ma przyjaciół wśród krasnoludów, staje w ich obronie.
Zostaje ciężko ranny. Yennefer i Triss wywołują potężnym zaklęciem burzę z gradobiciem (wydarzenie to zostało nazwane "Niszczącym gradobiciem Merigold"), po której zamieszki ustają.
Jednak docierają za późno do konającego wiedźmina. Yennefer próbując uratować Geralta wyczerpuje swoją moc i mdleje.
Wtedy pojawia się ponownie zaprzyjaźniony ze mną jednorożec, który przekazuje mi swoją moc (nie jest jednak jasne czy wystarcza to do uratowania wiedźmina i czarodziejki, i czy następna scena ukazująca ich przebywających w Krainie Jabłoni jest rzeczywistością czy tylko marzeniem Ciri).
Za sugestią jednorożca, prosi zgromadzonych przyjaciół o przeniesienie Geralta i Yennefer do łodzi,
a następnie odpływa z nimi w mgłę. Sama trafiam do świata Króla Artura, gdzie poznaję młodego rycerza Galahada.
Razem z nim ruszam na zamek Camelot.